Urodził się w styczniu 1954 roku na barce Irenie w Szczecinie w rodzinie wodniackiej. Jego dziadkowie przed wojną pływali na Wiśle (rodziny Schmidt i Dembscy). Wspomina, jak nie raz zazdrościł dzieciom z lądu ich życia, gdyż na barce każdy dzień był podobny do poprzedniego dnia, zaś przestrzeń do zabawy była ograniczona. Jesienią, gdy dni były krótsze, lampa naftowa paliła się w kajucie, cicho w kącie grało radio PIONIER zasilane z baterii, a wokoło woda, woda i daleki ląd. Pozostawała zabawa na barce. Zbyszek miał nawet rowerek „Bobo”, którym ostrożnie poruszał się po pokładzie. Choć cieszył się na rozpoczęcie nauki na lądzie, pierwsze kontakty z rówieśnikami z lądu nie były łatwe: „Byliśmy wychowywani w warunkach ekstremalnych. Dzieci Odry, to dzieci zahartowane, niebojaźliwe, nauczone dyscypliny i rzadko rozpieszczane, znające barkę jak własną kieszeń oraz nazewnictwo wszystkich jej urządzeń, ale również nieznające literackiej mowy, nawyków mieszczańskich oraz ogólnie mówiąc „ogłady” dzieci z miasta”.
Choć Zbyszek chciał iść śladem rodziców, Ci stwierdzili, że to ciężki kawałek chleba, więc na ich pokoleniu praca wodniaków powinna się zakończyć. Nadal jednak spędzał wakacje z ojcem na barce motorowej.

Do góry