Janusz Gazda
Do żeglugi przyszedłem w 1968 roku po wrocławskim technikum. Do Koźla wysłał mnie p. Matuszewski. 8 września 1968m odbyłem swój pierwszy rejs na barce beznapędowej o numerze Z-5438 do Szczecina. Na niej zaczynałem żeglugę. Później BM, pchacze. A teraz pływam na ukochanym Lechu i czasem na statku pasażerskim „Silesia”.
System kombi w Brzegu Dolnym
sysem kombi został wprowadzony do żeglugii w latach '60. Pływano w zestawach sprzężonych złożonych z barki motorowej BM-500 i dostosowanej do pchania barki bez napędu (niegdyś holowanej) najczęściej typu "wielka wrocławka" czy "plauerka".I płynąłem tak na Odrze w okolicy Brzegu Dolnego, gdzie rzeka ma silny prąd: barka motorowa ciągnęła starą przedwojenna barkę beznapędową po drobnym remoncie, wąsy były zabudowane. W Brzegu Dolnym płynąc koło przeprawy promowej w górę rzeki ciągnęliśmy 115 metrowy zestaw, a BM miała tylko 300 Koni Mechanicznych, więc praktycznie staliśmy w miejscu.
Więc jedna listwę ciagnelm ręką, a drugą ręka a barka w miejscu stała. W końcu jak rufa przez ten próg to już jakoś po centymetrze szło. W kolejne takie miejsce to przed śluza w Brzegu Dolnym, Wałach. Znowuż horror. I płynąłem z Kapitanem Bruno Nowakiem, a męczyliśmy ten odcinek niesamowicie. I te 12 kilometrów chyba z 6 godzin płyneliśmy.